Wczoraj wieczorem moja podopieczna poinformowała mnie podczas wspólnej kolacji, że jeden z jej synów zaprosił nas w sobotę na śniadanie do restauracji w Basel. Bardzo miła i fajna propozycja, ale ja odmówiłam udziału. Moja bardzo elegancka starsza Pani jest samodzielna i ma dużą rodzinę. Jeśli ktoś z rodziny zapewnia jej wystarczającą opiekę, to ja nie muszę towarzyszyć. Powiedziałam, że mnie ma "na co dzień", a z rodziną widuje się znacznie rzadziej. Dodałam też, że przecież mamy w niedzielę w planie wspólne wyjście do kościoła, potem idziemy do muzeum, a wieczorem jemy kolację u jej córki w domu.Tak więc grzecznie odmówiłam i pozostałam w domku sama. Posprzątałam zgodnie z grafikiem prac "swoje" pięterko i oddałam się swoim zajęciom.
Aha! Dodam jeszcze, że podczas porządków wskoczyłam na wagę i ku mojemu zdumieniu odkryłam, że schudłam na "babcinej" dietce 4 kg w dwa tygodnie. Nie do wiary! Nie mogę w to uwierzyć, ponieważ ta waga jest co prawda znacznie młodszej generacji niż moja podopieczna (91 lat), ale ma swoje lata...Niby się cieszę, ale póki nie sprawdzę swojej wagi na nowocześniejszym urządzeniu (może w jakiejś aptece), to nie będę wpadała w euforię. Mimo to, czuję się wspaniale. :)
Moja podopieczna jest teraz w restauracji w Basel, która mieści się zgodnie z jej opowieścią, na wprost Ratusza przy Marktplatz.
 |
Marktplatz |
 |
To chyba gdzieś tu... |
 |
Bazyliszek (Basiliskus)
Jeśli chcecie poznać historię Bazyliszka odsyłam do Wikipedii. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz