wtorek, 14 lutego 2017

Praca w Niemczech - część II

Po jednym zleceniu wyjazdu do pracy, który zorganizowała firma zatrudniająca pracowników przez Internet (bez konieczności osobistego stawienia się w biurze pracodawcy) postanowiłam zmienić pracodawcę. Poszukałam w Internecie bardziej odpowiedzialnego, moim zdaniem, pracodawcy. Trafiłam do dość dużej firmy, która między innymi dowoziła i odbierała swoich pracowników małymi busami do i z miejsca docelowego. Bardzo wygodny i polecany transport dla osób, które mają obawy przed samotnym podróżowaniem, zwłaszcza zagranicą. W czasie podróży poznaje się innych pracowników, jest też dużo czasu na wymianę informacji oraz ploteczek.
Dla tej firmy pracowałam ponad rok. Pierwsze zlecenie dostałam do Badenii Wirtembergii, rejencji Karlsruhe w powiecie Rastatt. Wieś o pięknej, przedwojenej architekturze była położona w dolinie, otoczona niewysokimi górami, ze wspaniałymi trasami turystycznymi i rowerowymi.
Michelbach

Okolice Michelbach

Centrum Michelbach



 Każdą wolną chwilę spędzałam na wędrówkach oraz na zwiedzaniu okolicznych miejscowości.
Gdy czułam się samotna i chciałam pogadać w ojczystym języku, zwracałam się do nowo poznanych przyjaciół, którzy zawsze chętnie mnie wysłuchiwali i wspierali. Co prawda niewiele mówili i raczej odpowiadali monosylabami w postaci: Meee, Beee, ale zawsze to lepsze niż brak jakiejkolwiek reakcji.




Niekiedy odwracali się nieelegancko do mnie plecami, aby zaznaczyć wyższość swojej rasy nad moją, ale i to byłam im w stanie wybaczyć. Przecież często jedli mi z reki, tak jak mój ukochany pies rasy Hovawart, za którym ogromnie tęskniłam. Choć go zupełnie nie przypominali, to można było jednak i w ich oczach dojrzeć iskierkę życzliwości.





U podopiecznej miałam do dyspozycji samochód na zakupy i rower na wycieczki. Podopieczna, choć wymagająca, okazałą się bardzo miłą panią. Często grałyśmy w grę przypominającą Remibrydża, ale zamiast kart używałyśmy kostek podobnych do domina. 88 letnia podopieczna często mnie ogrywała! Odwiedzała nas czasami jej przyjaciółka, która chętnie z nami grała. Wtedy gra była dużo ciekawsza. Wstyd się przyznać, ale zdarzało się, że obie dawały mi łupnia! Jakaś zmowa starszych Pań!
Ponieważ nasze stosunki układały się bardzo dobrze, a jej cała rodzina była przemiła, przyjeżdżałam do nich trzykrotnie. Niestety podopieczna zmarła.
Podczas tych pobytów miałam możliwość zwiedzić  Rastatt z zamkiem i  pałacem Favorite, Karlsruhe + pałac,  Baden-Baden, oraz wiele innych ciekawych miejsc, których nazw niestety już nie pamiętam...
Baden - Baden

Baden - Baden

Baden - Baden

Wjazd kolejką linową na szczyt Merkur


Zamek w Karlsruhe

Restauracja na górze Merkur
Wieża widokowa na górze Merkur
Pałac Favorite tzw. Porcelanowy ( Rastatt )

Baden - Baden starożytne termy Caracalla





1 komentarz:

  1. Ja za nim wyjechałem do pracy w Niemczech, nauczyłem się dobrze j. niemieckiego. W tym celu zapisałem się na odpowiedni kurs w szkole językowej https://lincoln.edu.pl/. Znajomość języka bardzo pomogła mi znalezieniu jeszcze lepszej posady, a także dzięki temu mogłem być też bardziej niezależny.

    OdpowiedzUsuń